miłość to taka delikatna materia styczeń 2016

Miłość to taka delikatna materia

Miłość to taka delikatna materia, o której każdy z Nas marzy, której każdy z Nas doświadcza, którą każdy z Nas pragnie przeżywać jak najintensywniej. Czasami jednak zdarza się tak, że miłość tracimy, że miłość Nas rozczarowuje lub zupełnie nie wiemy jak i gdzie jej szukać. A im bardziej jej pragniemy i im większe mamy wobec niej oczekiwania, tym mocniej się od nas oddala. Jak to więc jest z ta miłością?…

Miłosny eksperyment

Zostałam poproszona o wzięcie udziału w eksperymencie dotyczącym poszukiwania miłości. Moje zadanie miało polegać na zalogowaniu się na dowolnym portalu randkowym i subiektywnej ocenie, z punktu postrzegania świata w nieco odmienny sposób, czy miłość naprawdę można znaleźć w alternatywnym, internetowym życiu.

Podjęłam rękawicę. Założyłam konto, opisałam siebie w możliwie uczciwy sposób i czekałam. Początkowo nie działo się nic. Kilku młodych mężczyzn zajrzało na mój profil, jeden czy dwóch puściło mi tzw. „oczko” – co mówiąc szczerze, uważam za kompletny brak pomysłu na siebie oraz pomysłu na poznawanie nowych osób. Po kilku dniach postanowiłam dodać profilowe zdjęcie, wybrałam jedno sprzed 10 lat (ja w słonecznych okularach, asekuracyjnie osłaniających twarz). Mój ruch spowodował lawinę wiadomości i kolejnych „puszczonych oczek”. Pisali do mnie bardzo różni mężczyźni. Młodsi, starsi, czasami dużo starsi! Zabawni, nudni, aroganccy, zbyt pewni siebie i przestraszeni swoim własnym istnieniem. Niektórym odpisywałam, innych kompletnie lekceważyłam uznając, że szkoda mojego czasu i energii na wymianę kilku zbędnych, grzecznościowych słów. Przy okazji (w wolnych chwilach) przeglądałam profile mężczyzn w przedziale wiekowym 37 – 45 lat szukając jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Nie było łatwo. Być może moje oczekiwania były zbyt duże, a być może zwyczajnie nie włożyłam w to serca, ponieważ dla mnie był to jedynie eksperyment. Na szczęście moja ocena miała być czysto subiektywna, mogłam więc patrzeć na wszystko tylko i wyłącznie z mojego punktu postrzegania relacji z drugim człowiekiem.

Dopasowanie

Na palcach jednej ręki mogę policzyć mężczyzn fizycznie dopasowanych do mojego standardu męskości – wysocy, zadbani, wysportowani, posiadający niecodzienny błysk w oku, tacy po mojemu zwyczajni… Znalazłam również kilku mężczyzn, którzy mieli ciekawe i niecodzienne opisy siebie, niecodzienne zainteresowania oraz szczere spojrzenie, aczkolwiek kompletnie odbiegali od moich wizualnych standardów (długie włosy, brody, skórzane kurtki, rozciągnięte swetry, podarte spodnie, buty typu glany, a nawet brudne paznokcie!). Pozostali…z mojego punktu widzenia, nie zainteresowali mnie kompletnie niczym. Opisy przedstawiające kompletną duchową pustkę i całkowity brak pomysłu na życie, na siebie, nie wspominając już o pomyśle na relacje partnerskie. Zdjęcia profilowe nie przedstawiające dla mnie żadnej wartości ( np. jeden z panów był w ręczniku przy wannie, a inny z wypiętym, nagim torsem leżał na plaży, był też taki, który napinał do zdjęcia biceps), na których widać było jedynie próżność lub ogromny żal do losu. Podsumowując, przez ponad miesiąc obserwacji zainteresował mnie tylko JEDEN mężczyzna „bez twarzy” – tak go sobie nazwałam. Powitał mnie w intrygujący, interesujący i męsko elegancki, taktowny sposób… poza tym chyba przychylniej spojrzałam na niego przez pryzmat użytego pseudonimu, który związany jest z małą, nadmorską miejscowością, jedną z moich ukochanych. Oczywiście nic z tego nie wynika w aspekcie ciągu dalszego, ponieważ ja nie szukałam tam związku ani partnera, On jeden jednak miał w sobie to magiczne COŚ…

Jak to więc jest z tą miłością? Można ja znaleźć w internetowej sieci czy nie można?

Nie dam Wam jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ każdy z Nas poszukuje zupełnie czegoś innego. Każdy z nas ma inne standardy, inne marzenia i inne oczekiwania. Dla jednych moja poprzeczka jest zbyt wysoka, dla innych zbyt niska. Jedni szukają miłości na całe życie, inni szukają jej tylko na chwilę. Patrząc więc na ten eksperyment przez pryzmat statystyki to – jeden na milion może się zdarzyć… Trzymam więc kciuki za wszystkich, którzy poszukują partnera w ten właśnie sposób, ale nie byłabym sobą gdybym nie przypomniała o jednej istotnej rzeczy. MIŁOŚĆ to troszkę więcej niż Nam się wydaje…

Miłość jest ogromną siłą sprawczą i naprawczą. Wiecie co jest w tym wszystkim najważniejsze? Banalne, ale szczerze prawdziwe – kochanie samego siebie! Bez miłości do siebie nie znajdziemy szczęścia w relacji, ponieważ nasze niespełnione oczekiwania względem siebie, będą przekładać się na oczekiwania wobec partnera, a patrząc za tym dalej na kolejne i kolejne rozczarowania. Oczekując, że ktoś będzie idealny i taki jak go sobie wymarzyliśmy otrzymamy w prezencie od losu tylko niesmak. Tak naprawdę decydując się na dzielenie z kimś życia powinniśmy akceptować go w pełni, takiego jakim jest, ze wszystkim co ma, z całym jego bagażem doświadczeń, zalet i wad. Decydując się na związek z drugim człowiekiem nie możemy naszą chęcią przeżycia czegoś wyjątkowego ranić innych ludzi, bo prawdziwa miłość nie rani nikogo, w prawdziwej miłości następuje tylko rozkwit. Nie osiągniemy jednak tej wielkiej pełni dopóki nie zaakceptujemy samych siebie. To my jesteśmy najczystszą formą boskiej miłości. To w Nas drzemie siła przenosząca góry. To my jesteśmy idealni w swej formie i strukturze. Jesteśmy piękni i warci kochania. O tym nigdy nie wolno Nam zapomnieć. Najważniejszym punktem zaczepienia w poszukiwaniu, odnajdywaniu i przeżywaniu miłości jest odnalezienie boskości w Nas samych. Nie mylcie tego proszę z podszytą lękiem próżnością, poprzez którą EGO buduje nasz brak poczucia własnej wartości.

Próżność nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwą miłością

Próżność tworzy tylko iluzje i w kółko pcha Nas w te same schematy i wzorce postępowania. Przestraszone EGO buduje w naszych głowach alternatywny świat, podsycając nasze emocje niecodziennymi doznaniami, które jakże często wznoszą Nas bardzo wysoko w górę. EGO nie przejmuje się zbytnio tym, jak bardzo będzie bolał upadek z takiej wysokości. EGO nie myśli o tym, co będzie, ono zwyczajnie walczy o życie tu i teraz, w taki sposób, w jaki potrafi… zapominając o miłości.

Od czego więc zaczniemy Nowy Rok moi drodzy? Zarówno Ci z Was, którzy poszukują miłości, jak i Ci, którzy ją przeżywają…zawsze, o każdej porze dnia i nocy, mogą rozpocząć podróż zwaną „Kocham Siebie”. Ta podróż w niczym Wam nie przeszkodzi, w niczym Was nie spowolni, niczego Wam nie zabierze…a wręcz odwrotnie – pomoże Wam odzyskać lub umocnić miłość do samego siebie i do otaczającego Nas świata.

Jeśli nie wiecie jak się do tego zabrać to może na początek zacznijcie siebie doceniać? Znajdźcie kilka chwil każdego dnia na powiedzenie sobie słów: „DOCENIAM SIĘ DZIŚ ZA…” a potem niech płynie, wszystko to, za co się doceniacie. Niech docenianie siebie stanie się Waszym nawykiem, niech płynie w Was jak krew i niech światło miłości rozgrzewa każdą komórkę Waszego ciała. Tego Wam życzę na Nowy Rok.

SafiBlog

miłość to taka delikatna materia styczeń 2016

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.