easter-eggs-610169_1280

Że niby święta? Acha… no to idę coś zmalować…

No i poszłam…

Jaja ugotowane, nawet wystudzone, okna umyte (rękoma niezawodnej Pani Wioletki, mi czasu i weny zabrakło), odkurzyłam (sama!) i tyle. Więcej atrakcji nie przewiduję. No może powinnam wliczyć jaj malowanie i tą moją dwójkę Łobuzów, co zamiast w sielskiej anielskiej atmosferze po jajach farbami smarować, bije się to o pędzel, to o farbkę, jakoś tak nie potrafią się kochać jak z obrazka.

Pierwszy raz od dawna, kiedy to naprawdę odpuszczam. Nie napiszę Wam, że nie ogarniam. Ja świadomie odpuszczam. Wrzucam na luz z zakupami, bo dzisiejsze tłumy skutecznie mnie ze sklepu przepędziły. Będę w separacji z garami, choć je kocham to warto czasem odpocząć. Porządki? Przesuwam nogą kolejny walający się po podłodze przedmiot, w imię spokoju w domu i ogólnej radości niczym niezmąconej.

Z głodu w święta jeszcze nikt nie umarł. Pójdzie się do jednych rodziców, drugich. Z lodówki się zawsze coś wyszpera. Czasy, kiedy trzeba było magazynować jedzenie przeminęły, a na co dzień jemy smacznie i zdrowo, po co to zmieniać?

Dla przyzwoitości jakąś babkę ukręcimy z Łobuzami, żeby z pustymi rękoma dziadków nie nawiedzać. Pomazane krzywo, ale najpiękniej na świecie jaja do kosza jutro wrzucimy, solą zasypiemy i w drogę.

W te święta Wielkiej Nocy stawiam na rodzinę i czas z nią. Oby był spokój i szczęśliwi ludzie.

Wam także życzę, byście się zatrzymali i spojrzeli na to, co macie.

Pozdrawiam Nina

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.