wheat-995055_1280

Bezglutenowo, czas, start!

Dieta bezglutenowa jest ostatnio jedną z najbardziej kontrowersyjnych diet. Zwolennicy twierdzą, że gluten to samo zło, natomiast przeciwnicy uważają, że gluten jest dla ludzi i nie widzą w nim problemu.logo Osobiście należę do tych pierwszych i jestem idealnym przykładem na to, że warto wyrzucić to białko ze swojej codziennej diety. Jednak dzisiaj nie mam zamiaru rozwodzić się na temat “za i przeciw”. Uważam, że gluten jest zły i powinniśmy go wyrzucić z codziennej kuchni, ale jak to zrobić? Dzisiaj postaram się Tobie pomóc, bo wiem, że początki są najtrudniejsze i od nich zależy nasz sukces.

Do lekarza raz! 

Zanim rozpoczniemy dietę musimy pamiętać, aby się dokładnie przebadać. Jeśli doskwierają nam problemy z przewodem pokarmowym, skórą, stawami, bólami głowy, czy z czymkolwiek innym, to najpierw musimy znaleźć przyczynę, ponieważ po przejściu na dietę wyniki będą lepsze i może nie być jednoznaczne co jest przyczyną. Najważniejsze badanie to na celiakię. Zrób przeciwciała, to podstawa. Oprócz tego jeśli ewidentnie dają Ci popalić jelita, to warto zrobić gastroskopię i kolonoskopię, aby sprawdzić stan żołądka, jelit, dwunastnicy i kosmków jelitowych. Po tych badaniach można odstawić gluten (z konieczności lub chęci, zależy co wykażą wyniki).

Ja przeszłam na dietę z własnej woli z powodu chorób autoimmunologicznych i wiecznych problemów z jelitami, ale prawdopodobnie prędzej, czy później bym się dowiedziała, że muszę na nią przejść. Do tej pory mam podejrzenie celiakii, ale nie zostałam dokładnie przebadana i nie wiadomo, czy te stany zapalne i skrócone kosmki były od Crohna, lamblii, czy celiakii. Teraz zostało mi jedynie badanie genetyczne do zrobienia, aby mieć czarno na białym, czy ją mam, czy nie. Jednak fakt, że po 1,5 roku diety bezglutenowej pogoiły się wszystkie stany zapalne w jelitach, a ja czuję się zdecydowanie lepiej i reaguję nawet na najmniejsze ilości glutenu. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że zmiana żywienia była najlepszą rzeczą, którą dla siebie zrobiłam po 5 latach chorowania i nieudolnym leczeniu lekarzy w ciemno.

Poukładaj sobie w głowie

Przy każdej zmianie najważniejsza jest głowa. Ile razy rezygnowałaś z diety, bo ciągle myślałaś o zakazanym jedzeniu? Nie dlatego, że byłaś głodna, a dlatego, że wciąż po głowie chodziły Ci ciasteczka pełne cukru i tłuszczów trans. Albo przechodziłaś na dietę już myśląc o jej końcu i o tym co zjesz zaraz po jej zakończeniu. Według mnie to jest największa przeszkoda w zmianie żywienia. Dopóki nie poukładamy sobie w głowie i nie powiemy stanowczego NIE, to będziemy przegrywać same ze sobą.

Co zrobić, aby to zmienić? Po prostu sobie powiedzieć: “kochana, czas zmienić swój styl życia na zdrowszy. Odstawiasz gluten i cieszysz się z tego, będzie tylko lepiej!”.

Oczywiście musimy cały czas żyć ze sobą w zgodzie i nie mówić jednego, a myśleć drugiego. Dieta bezglutenowa to powinien być styl życia na co dzień, a nie sposób żywienia tylko na miesiąc. To ma nam sprawiać przyjemność, a nie być dla nas karą. Jeśli rozpoczynamy dietę i myślimy tylko o zjedzeniu pszennej bułeczki, to odpuśćmy, bo to nie ma sensu. Wróćmy do diety kiedy zmienimy nastawienie i będziemy na nią gotowe. Chyba, że dieta to konieczność z powodu celiakii, wtedy musimy, po prostu musimy się z tym pogodzić i myśleć pozytywnie. Potraktujmy to jako przygodę, powinno być łatwiej.

Szafkowe rewolucje

Ok, przeszłam już na dietę, ale wszystkie zakazane smakołyki w domu mnie kuszą i chyba zaraz się poddam. Znasz to? Jeśli tak, to zrób jeden prosty myk. Wyrzuć z kuchni wszystko co ma gluten! Z początku po prostu nie jadłam glutenu, ale w kuchni był obecny, więc wpadały mi śladowe ilości, a do tego gubiłam się co ma gluten, co nie i miałam na wszystko ochotę. W końcu podjęłam radykalne kroki i wyrzuciłam z domu wszystko co było zakazane. Przy okazji rodzice byli zmuszeni przejść na dietę razem ze mną. Efekt? Ja nie musiałam się martwić zanieczyszczeniem, a rodzice postanowili zdrowo się żywić na co dzień. Z miesiąca diety bezglutenowej zrobiły się 2 lata i nie mają zamiaru wracać do starego sposobu żywienia, a ja nie muszę się martwić o śladowe ilości i zachcianki.

Czytanie, poznawanie, edukowanie

Czytanie składów do podstawa. Jeśli widzimy w jakimś produkcie gluten, pszenicę, żyto, jęczmień, proso, to odkładamy na półkę i szukamy dalej. Po czasie wchodzi nam to w krew i wystarczy rzucić okiem, a skład już ogarnięty. Tak naprawdę każdy z nas powinien to robić, czy jest na diecie, czy nie, bo dopiero wtedy widzi ile złego te produkty nam teraz serwują.

Jeśli mamy silną nietolerancję lub celiakię, to musimy też dokładnie szukać informacji o alergenach i ich śladowych ilościach, bo często lubią być schowane drobnym druczkiem gdzieś na boku.

Skład sprawdzamy ZAWSZE, nawet jeśli do tej pory produkt był bezglutenowy. Już nie raz miałam sytuację, że na bezglutenowym produkcie nagle pojawiała się informacja “zawiera śladowe ilości glutenu”.

Nienaturalnie skończy się fatalnie

Znowu myślisz o tej wstrętnej, pszennej bułeczce, która robi spustoszenie w Twoim organizmie. Postanawiasz więc kupić bezglutenową mieszankę mąk, która dzięki masie chemii jest w stanie imitować pszenicę. Pieczesz te swoje bułeczki wielce ucieszona, nie możesz się doczekać aż będą gotowe, a potem się dziwisz czemu nie chudniesz / tyjesz i boli Cię po nich brzuch.

Dieta bezglutenowa nie polega na tym, aby pszenicę, którą uważamy za syf, zamienić na bezglutenowy syf w postaci kukurydzy GMO, cukru w różnych postaciach, roślinnych tłuszczy, które pod wpływem temperatury tworzą tłuszcze trans i sztucznych zagęstników, które psują nam zdrowie.

Według mnie jeśli decydujemy się na dietę bezglutenową powinniśmy się po prostu żywić jak najbardziej zgodnie z naturą. Dużo warzyw, zdrowych tłuszczy,  dobrej jakości mięsa, owoców, bezglutenowych zbóż i ziaren. Starajmy się odejść od zapychaczy w postaci pieczywa, makaronów i innych takich. Jeśli już chcemy to zjeść, to przygotujmy to sami. Chleb np. z kaszy gryczanej, jaglanej, ryżu, a makaron zróbmy z cukinii. Prawda, że zdrowiej? To tylko na początku wydaje się trudne, a po tygodniu, miesiącu, roku nie będziesz sobie mogła wyobrazić powrotu do starego sposobu żywienia. Zobaczysz jak wielką frajdę sprawia przygotowywanie coś z niczego i jak lekko jest na żołądku, kiedy nic Ci tam nie fermentuje i nie niszczy jelit. Wiadomo, że jak raz na jakiś czas zaszalejemy, to wielkiej tragedii nie będzie, w końcu jesteśmy ludźmi, ale nie jedzmy sztuczności na co dzień, błagam!

Nie daj się się, ludzie niech swoje myślą…”

“Ale odrobina Ci nie zaszkodzi”
“Ta dieta bezglutenowa to pic na wodę”
“A, teraz taka moda na odstawianie glutenu”
“Przesadzasz, ja jem gluten i żyję”

Znacie to? Walka ze znajomymi i najbliższymi jest najgorsza. Moja babcia do tej pory uważa, że mam anoreksję i się zapewne odchudzam (chyba trudno jej zrozumieć, że dzięki odstawieniu zakazanych produktów mam  w końcu te 12kg na plusie i wciąż się martwi). Cóż, takie sytuacje są dla nas dużym wyzwaniem, ale to kwestia wyćwiczenia silnej woli i asertywności. Na początku wszyscy mnie zachęcali do zwykłego jedzenia i twierdzili, że przecież odrobina mi nie zaszkodzi. Trudno im było wytłumaczyć, że to nie jest takie proste i na początku diety niestety ulegałam. Jednak wiedząc jak reaguje organizm po chwili przyjemności dla podniebienia, ze strachu przed bólem nie miałam problemu, żeby powiedzieć NIE. Zaczęłam mówić wprost, że zazwyczaj kończy się to u mnie szpitalem i kroplówkami albo przynajmniej tygodniowym odchorowywaniem z silnym bólem brzucha, rewolucjami jelitowymi i bólem stawów – to jakoś lepiej trafia do ludzi i już nikt mi nie truje, że przesadzam. Żeby nie kusiło mnie zakazane jedzenie, najadam się w domu przed wyjściem lub zabieram ze sobą prowiant.

W grupie siła

Wiadomo, że w grupie raźniej. Na Facebooku jest mnóstwo bezglutenowych grup wsparcia. To kopalnie wiedzy jeśli chodzi o produkty i przepisy bezglutenowe, a przy okazji wsparcie w chwilach zwątpienia i bezsilności. W internecie znajdziemy również mnóstwo bezglutenowych blogów kulinarnych, którą są świetnym źródłem inspiracji, a blogerzy/blogerki często służą dobrą radą i wsparciem. Warto dołączyć do tych społeczności, bo wiadomo, że w samotności trudniej. Możemy zachęcić partnera, rodziców, współlokatorów, przyjaciółkę, aby spróbowali z nami diety i pomagali nam przetrwać początek, a potem to już tylko z górki.

Nie poddawaj się

Minął tydzień, dwa, a Ty nie widzisz poprawy?

Po pierwsze: sprawdź co jesz, czy nie przeszłaś z glutenowego syfu na ten bezglutenowy, o czym pisałam wcześniej.

Po drugie: na zły stan zdrowia pracujemy latami, więc nie wyzdrowiejemy ot tak. U mnie pierwsza widoczna poprawa nastąpiła dopiero po 10 miesiącach! Ale warto było walczyć o swoje, uwierzcie. Wróciła siła i radość z życia.

Ogółem: dla chcącego nic trudnego! Ja już tak się nauczyłam tej diety, że nawet nie zauważam braku glutenu. Chodzę najedzona, dobrze się czuję, więc dieta mnie uszczęśliwia i żyję w zgodzie ze sobą. Pamiętajcie – pozytywne podejście do tematu, to klucz do sukcesu.

Zuza Jankiewicz Zakręcona Kawiarenka

Od redakcji -> Facebookowe Grupy Wsparcia dla bezglutenowców i osób z chorobami autoimmunologicznymi: Szczecin bez glutenuBezglutenowa MamaBezglutenowoBezglutenowy WeganizmBezglutenki

wheat-995055_1280

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.