„Biznesowy bon ton, czyli szumy na linii” to seria felietonów, które publikować będziemy w każdy trzeci piątek miesiąca. Autorką jest Nina Kaczmarek – od zawsze „wolny strzelec” i aktywna kobieta. Praca na etat nigdy nie była jej po drodze. Własne działania, współpraca z innymi, realizowanie wizji, które uprzednio wymyśla są tym, w czym czuje się najlepiej. Swoje doświadczenia biznesowe i pracę z ludźmi obserwuje czujnym okiem i wyciąga wnioski ucząc się, jakich postaw unikać, a jakie są wskazane. Nie będą to żmudne dywagacje o ilości dziurek na sznurówki w butach eleganckiego mężczyzny, ani spory o głębokości dekoltu pani bizneswoman. To będzie wiedza praktyczna, z postaw, zachowań, komunikacji i relacji z drugim człowiekiem na scenie biznesowej, opisana w przystępny dla oka sposób.
„Lojalność”– część XIV
W dzisiejszej dobie, szeroko pojętej konkurencji jest to postawa coraz rzadziej spotykana. Tak bardzo rzadko, że pracodawcy podsuwają niejednokrotnie pracownikom umowy lojalnościowe do podpisania. Zobowiązania w nich zawarte mają różne brzmienie. Czasem jest to zakaz pracy konkurencyjnej w firmach o podobnym profilu, w trakcie trwania umowy i określony czas po zakończeniu stosunku pracy. Czasem umowa lojalnościowa określa związanie z pracodawcą na okres spłacenia mu kosztów poniesionych na kształcenie (np. studia) pracownika. W dobie zabezpieczeń Kodeks Pracy daje możliwość podpisania dokumentu dotyczącego zakazu konkurencji w art. 101.
Tak wygląda to w relacji pracodawca, pracownik. A co z sytuacją kiedy układ jest partnerski, czy jak to ładnie się dzisiaj nazywa B2B (ang. business-to-business)? Tutaj okazuje się, że lojalność, o której dużo się mówi często bywa różnie rozumiana.
Przyjmijmy przykład
Dwie firmy podejmują współpracę przy wspólnym projekcie. Łączą siły i razem tworzą nowe dzieło, do tego dzieła potrzebują partnerów. Tym samym wymieniają się kontaktami i zapraszają nowe podmioty, partnerów biznesowych do współpracy. Tak długo, jak trwa wspólny projekt, zyski płynące z jego realizacji są dzielone według wcześniej przyjętych zasad.
Co dzieje się po zakończeniu współpracy lub w przerwie wynikającej np. z cykliczności projektu?
Każdy przedsiębiorca bowiem działa na rynku dalej i każdy chce generować dochód. Pojawia się więc pytanie, czyi zostają partnerzy ze wspólnego projektu? Kto ma prawo pierwszeństwa do kontaktu?
O ile wspólna współpraca jest połączeniem sił i partnerzy szanują swoje granice, nie wchodząc sobie w kompetencje, o tyle dalsza realizacja nowych projektów na wzór tych razem poczynionych zaczyna tworzyć konkurencję.
Zatem, co zrobić jeśli chcemy zachować dobrą relację z poprzednim partnerem, mając na uwadze przyszłe realizacje z nim, a jednocześnie korzystając z kontaktów pozyskanych dzięki niemu?
Wymienię tutaj kilka postaw,
z którymi do tej pory spotykałam się w biznesie, a które sprawiły że obydwie strony pozostały kontente:
- Zapytanie naszego partnera, w jaki sposób możemy kontaktować się z jego kontrahentem?
Wielokrotnie pytana o numery telefonów i e-maile służę pomocą. Często przez podanie kontaktu bezpośredniego, po wcześniejszym uzyskaniu zgody na udostępnianie. Często też przez podanie oficjalnych danych, od których osobiście zaczynałam rozmowy z danym przedsiębiorcą.
- Zapytanie, czy możemy powołać się na niego (partnera) u danego przedsiębiorcy, którego poznaliśmy dzięki niemu?
Tutaj należy uszanować każdą odpowiedź. Zarówno zgodę, jak i jej brak. Uzyskanie zgody ułatwia nam dotarcie do kontrahenta. Brak zgody na powołanie się należy uszanować i dostosować się. Zdarza się, że otrzymuję telefony, gdzie przedstawiciele firm dzwonią do mnie i pytają, czy rzeczywiście polecam osobę XYZ do współpracy. Jeśli taka osoba wcześniej nie ustaliła ze mną takiego działania z pełna kulturą informuję, że nic o tym nie wiem, bo nie zostałam poinformowana. Taki kontakt najczęściej nie jest już dobrze odbierany.
- Zaproponowanie udziału finansowego lub wręczenie przysłowiowej butelki wina dla naszego partnera, za nadanie kontaktu.
Jest to bardzo miła forma wyrażenia wdzięczności. Buduje relacje na wszystkich płaszczyznach, tzw. win-win.
- Zaproponowanie aktywnego udziału w nowym przedsięwzięciu naszemu partnerowi.
Może być to śladowa aktywność, niemniej nasz partner poczuje się doceniony. Zawsze może odmówić zaangażowania, daje nam to jednak podstawę do odniesienia się do pkt. 1 i 2.
Jak można łatwo zauważyć, bycie lojalnym to pamięć o innych, uszanowanie ich wkładu w nasz rozwój i pomoc w ich rozwoju. W słowie pisanym wydaje się proste, w życiu codziennym, a zwłaszcza w biznesie wymaga wprowadzenia w życie w sposób przemyślany.
Z biznesowym pozdrowieniem Nina Kaczmarek