Jak słuchać, żeby słyszeć? Czasem zastanawiamy się, co zrobić, by dziecko chciało z nami rozmawiać. Bywa, że mamy wręcz pretensje, bo dziecko nie chce nam opowiadać, co wydarzyło się w szkole i o tym, jak minął dzień.
Analizując przyczyny tego stanu rzeczy zaczynamy się obwiniać, że może nasza pociecha nie ma do nas dostatecznie dużego zaufania, że nie mamy dostatecznej ilości czasu, aby móc z dzieckiem porozmawiać. Przychodzi nam do głowy, że może dziecko po prostu nie ma nam nic istotnego do przekazania lub- wręcz przeciwnie- jest tak źle, że nie chce o tym mówić. Prawda jest taka, że każda z wymienionych przyczyn może nas dotyczyć. Ale może być również tak, że po prostu nie potrafimy słuchać tego, o czym dziecko stara się nam powiedzieć. Niestety często jest tak, że nasz syn czy córka mówią do nas, a my tego nie słuchamy.
Zastanówcie się proszę, czy mieliście kiedyś wrażenie – rozmawiając w gronie dorosłych- że mówicie, ale z drugiej strony brak reakcji? Albo wręcz, mieliście wrażenie, że druga strona jest z Wami, ale kompletnie Was nie słucha? Zapewne tak. Co wskazywało na to? Być może osoba, z którą rozmawialiście nie patrzyła w Waszą stronę? A może przeglądała w tym czasie coś w swoim smartfonie? Z drugiej strony, po czym możemy poznać, że nasz rozmówca wie, o czym mówimy i pozostaje z nami w kontakcie? Na przykład dzięki temu, że utrzymuje z nami kontakt wzrokowy, zadaje pytania, potakuje. Często nachyla się w naszą stronę, by okazać nam jeszcze większe zainteresowanie.
Teraz bardzo proszę, zastanówcie się, w jaki sposób okazujecie swoim dzieciom, że je słuchacie. Czy czasem nie jest tak, że w nadmiarze obowiązków robicie wiele rzeczy jednocześnie, a pomiędzy nimi prowadzicie dialog z dzieckiem? A może jest tak, że dziecko do Was mówi, a Wy w tym czasie konwersujecie dodatkowo z kimś za pośrednictwem komunikatorów? Właśnie… Proponuję zastanowić się i uczciwie odpowiedzieć na powyższe z pytań.
A będąc przy okazji pytań, warto przemyśleć, jakie pytania zadajemy naszym dzieciom, by zachęcić je do opowiadania. Ostatnio prowadziłam warsztat z rodzicami na temat komunikacji z dziećmi. Jednym z ćwiczeń było wypisanie pytań, jakie najczęściej zadajemy naszym pociechom. Pojawiły się m.in.:
- Czy spakowałeś plecak do szkoły?
- Czy fajnie było dzisiaj w szkole?
- Czy miło minął Ci dzień?
- Zjadłeś obiad?
- Dobre były kanapki?
- Stało się coś, bo smutny jesteś?
- Wszystko w porządku?
Odnaleźliście tutaj swoje pytania? Może zadajecie podobne, jeśli nie takie same? Co łączy te pytania?
Łączą je odpowiedzi, które mogą brzmieć tylko: „tak”, „nie”, „nie wiem”. Na ile satysfakcjonująca jest taka odpowiedź, jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś więcej? Weźmy na przykład pytanie: „Wszystko w porządku?”- zapewne interesuje nas coś więcej niż odpowiedź „tak”, skoro widzimy, że dziecko jest smutne i markotne. Powyższe pytania należą do grupy pytań zamkniętych, zazwyczaj zaczynają się od „czy”. Często przydają się w chwilach, kiedy chcemy uzyskać konkretną odpowiedź. Nie sprawdzą się jednak, kiedy rozmawiając z dzieckiem, chcemy dopytać, by dowiedzieć się czegoś więcej. Pytanie „Czy fajnie było dzisiaj w szkole” od razu nieco sugeruje, że było w szkole fajnie…,nie daje przestrzeni do wypowiedzi. Można te same pytania zadać w inny sposób, by uzyskać więcej informacji:
- Jak było dzisiaj w szkole?
- Jak minął Ci dzień?
- Czym spowodowana jest Twoja smutna mina?
- Co dzisiaj jadłeś na obiad?
- Co robiliście dzisiaj w szkole?
Powyższe pytania również coś łączy. Nie da się na nie odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Składnia to dziecko do szerszych wypowiedzi. Jest to przykład tzw. pytań otwartych, które zaczynają się często od „jak?”, „co?”, „kiedy?”. Zachęcam do tego, by zastępować pytania zamknięte, otwartymi- jeśli jest tylko taka możliwość. Polecam ten sposób komunikacji nie tylko z dziećmi.
Podsumowując, pamiętajcie proszę, by:
- Słuchać aktywnie, na przykład poprzez dopytywanie, potakiwanie, patrzenie w oczy.
- Skupić się rozmowie, odkładając wszelkie „rozpraszacze” w postaci telefonu, komputera, TV.
- Umiejętnie zadawać pytania, stosując zarówno te zamknięte jak i otwarte.
- Okazywać szacunek rozmówcy (w tym, dziecku) tak, jakbyśmy oczekiwali tego do innych
Nawet, jeśli taka rozmowa potrwa jedyne 15 minut, będziecie mieli pewność, że była „pełnowartościowa” i uważna. A to chyba cenniejsze niż utrzymywanie pozornego dialogu przez godzinę.
Tych kilka wskazówek może okazać się pomocnych. Wystarczy tylko na chwilę zwolnić i zastanowić się jak było do tej pory, a jak chcemy żeby było…
Życzę powodzenia!
Moje Flow- coaching/szkolenia – Anita Gałek