Jesteśmy na feriach, rodzinnych z dzieciakami. Jak ferie zimowe to znaczy ćwiczymy: narty, sanki i inne takie akcesoria. Jemy, jeździmy na nartach, śpimy jeździmy na nartach i tak codziennie.
Rano przy śniadaniu towarzyszyła nam telewizja śniadaniowa, a w niej przegląd prasy, który bezlitośnie obnaża oblicze dzisiejszych nastolatków. Tylko 30% polskich nastolatków je warzywa i owoce codziennie, natomiast ponad 70% przekracza dawki cukru do tego stopnia, że stają się dla nich szkodliwe. No to zaczęliśmy rozmowy z naszymi dziećmi dlaczego tak jest i w ogóle…
Doszliśmy do wniosków, że nawyki żywieniowe kształtujemy w dzieciństwie i w ogromnej mierze zależą one od rodziców. To my dorośli pokazujemy dzieciom świat, proponujemy co i w jakich ilościach mają jeść, w jaki sposób spędzać czas wolny i jak odnaleźć się pośród gąszczu pokus, jakie stawia przed nimi świat.
Przypomnieliśmy sobie jak nasza starsza córka przez pierwsze dwa lata życia nie jadła żadnych słodyczy sklepowych, nawet nie wiedziała o ich istnieniu. Dopiero jak pojechaliśmy z wizytą do rodziny, okazało się że dzieciaki tam jedzą cukierki właściwie na życzenie, bo stoją cały dzień na stole i tylko jak wpadną w oko, trafiają do buzi.
Jako trenerka mam z dziećmi, na bieżąco widuje co jedzą małe dzieci i to zwykle nie jako posiłek, a jako przekąska czy „sposób na chwilę spokoju”. Najczęściej są to niestety chrupki kukurydziane, biszkopty, rzadziej ale też trafiają się owoce lub warzywa, jednakże niejednokrotnie widuje w sklepie, na spacerze czy ulicy maluchy w wózkach na oko ok. 2 latki, które w buzi maja lizaki. Wózki są brudne od czekolady czy zaklejone gumami rozpuszczalnymi. Przyznacie chyba wszyscy, że te maluchy pojęcia o istnieniu słodyczy nie mają, ani o ich szkodliwości – to ich mamy, babcie czy nianie kształtują ich poczucie smaku oraz nawyki. A jest jeszcze coś, słodkie napoje, tak tak napoje bo woda o smaku jakimś to już nie jest woda, to napój z dodatkiem cukru i to często w dużych ilościach. Moja młodsza córka uczęszcza do przedszkolnej zerówki, gdzie na co dzień spotykam dzieciaki w każdym wieku, które wychodząc z rodzicem do domu jedzą słodycze, piją „zdrowe soczki”, jeszcze nigdy nie spotkałam rodzica, który przyniósłby swojemu dziecku owoc czy warzywo. Pamiętam zdziwienie koleżanki, która podczas wizyty u nas w domu zobaczyła, jak moje córki jedzą surowy kalafior i paprykę na podwieczorek. Co w tym dziwnego? Dla nas nic, bo na co dzień jemy dużo różnych warzyw i owoców, czytamy składy na opakowaniach, a słodycze sklepowe jemy tylko w weekendy.
No ale w końcu jestem na feriach więc czemu ja się tutaj rozpisuję o żywieniu, ano temu że dzieciaki, jak jeżdżą na nartach to są głodne. To jest stok w polskich górach, a przy nim malutka knajpka, piszą że mają zdrowe jedzenie to wchodzimy, a tam frytki mrożone, zapiekanka mrożona i kurczaczki w kawałkach – też mrożone, a obok wielki napis, że z własnym termosem i kanapkami zapraszają na zewnątrz bo poczekalnią nie są… No i jak to skomentować? Jak Ktoś dba o swoje dzieci, zrobi im kanapki z warzywami, do picia herbatkę malinową, to nawet nie będzie miał się gdzie ogrzać i usiąść. Ciekawe czemu służy takie podejście bo przecież jakby tam było co zjeść, o cenie nie wspomnę to ludzie nie przynosiliby własnego jedzenia. Kiedy my Polacy nauczymy się, że jakość jest najważniejsza w każdej dziedzinie naszego życia. Jeśli chodzi o żywienie, a w tym przypadku żywienie najmłodszych bo to oni zwykle są głodni na już, to mamy obowiązek tak obowiązek wszyscy do pokazywania właściwej drogi.
Reklamy próbują nam wmówić, że na śniadanie najlepszy jest krem czekoladowy i napój gazowany, a żeby dobrze rosnąć to trzeba wypijać napoje mleczne. Nikt nie reklamuje warzyw i owoców bo to nie jest opłacalne, tylko skąd mały człowiek ma o tym wiedzieć skoro zewsząd reklamy przetworzonej żywności i słodyczy, a z reklam uśmiechają się pięknie ubrane i radosne dzieci. Trudno się w tym wszystkim nie pogubić, a jeszcze trudniej być zdrowym nastolatkiem. Pamiętajcie dzieciaki rzadko słuchają tego co im mówimy, ale idealnie i właściwie zawsze nas naśladują. Dlatego bądźcie najlepszym przykładem, a ja lecę szlifować jazdy na nartach bo za rok dziewczyny mnie zostawią w tyle 😉