children-2529290_1920

Nie biegnij bo się wywrócisz, nie wchodź tam bo spadniesz……

Mama Jasia przywozi go zawsze na plac zabaw wózkiem.  Dba, aby się nie uderzył, nie skaleczył. Stale powtarza „Ostrożnie Jasiu”, „Nie biegnij, bo się przewrócisz”, „Nie wchodź na drabinkę, bo spadniesz”. Nie odstępuje go na krok. Kiedy Jasiowi coś sprawia trudność, natychmiast go wyręcza, mówiąc: „Daj, ja ci pomogę”. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że chłopiec ma już trzy i pół roku, nie potrzebuje wózka, aby przyjechać na plac zabaw oddalony od jego bloku o dwa kroki, zdecydowanie nie powinien już ssać smoczka, a z większością przyrządów na placu zabaw poradziłby sobie z powodzeniem, gdyby mama dała mu szansę. 

Lato sprzyja spotkaniom w plenerze, a jak plener to często też place zabaw, grille i biesiady przy ognisku. Ostatnio sama byłam uczestniczką takiego wydarzenia i oczywiście co słyszałam – uważaj, nie biegaj, skacz wolniej(do dziecka na trampolinie…), nie wchodź tam…… gdybym nie znała tych wszystkich rodziców może bym się nie zdziwiła, ale oni sami nieraz opowiadali jak wchodzili na drzewa, podpalali puszki z dezodorantem, jeździli na deskorolce, trzymając się zderzaka autobusu, skakali do jeziora i jedli niedojrzałe jabłka prosto z drzewa. Brzmi znajomo? Tacy byliśmy i w większości udało nam się dobrnąć do dorosłości. Zatem co się zmieniło? Perspektywa.

Czy Uważaj! sprawi, że dziecko będzie ostrożniejsze? Nie, maluch wspinający się po drabince, niosący wypełnioną po brzegi szklankę albo smarujący kanapkę dżemem jest maksymalnie skoncentrowany na tym, co robi, i każde Uważaj! z tego skupienia go wytrąca. Właśnie wtedy nietrudno o wypadek. Uważaj! uspokaja dorosłego (bo uprzedził, ostrzegł), ale jedyną nauką, jaką wynosi z niego dziecko, jest przekonanie, że nie powinno podejmować samodzielnych decyzji, bo jest ktoś, kto wie lepiej.

Nadopiekuńczy rodzice sprawiają, że dziecko widzi świat jako nieprzyjazny i wrogi. Maluch wierzy, że tylko pod opieką mamy lub taty nic mu się nie stanie. Najbardziej boi się samotności, gdyż narasta w nim przekonanie o własnej bezradności. Dziecko wychowane przez nadopiekuńczych rodziców odczuwa skrajne emocje – albo uważa, że jest gorsze od innych, albo też, że jest lepsze i należą się mu specjalne przywileje. W jednym i w drugim przypadku maluch może zostać wyalienowany z grupy rówieśników.

Rodzicielstwo polega przecież na opiece i wychowaniu, a nadopiekuńczy rodzice dokładają do tego jeszcze jeden element – kontrolę. Wychowanie dziecka opiera się na wzajemnym zaufaniu. Nie tylko dzieci mają ufać dorosłym, również starsi muszą zaufać dziecku i dać mu pewną dozę swobody. Trzeba nauczyć się dawać im coraz więcej swobody. Musimy im zrobić miejsce, aby mogły się rozwijać i aby mogły zacząć same popełniać swoje błędy. Bo one muszą same spaść z tego drzewa, same muszą wpaść do tej wody i same muszą się przewrócić. One same muszą tego doświadczyć. I my musimy im na to pozwolić.

Na koniec chciałam tylko powiedzieć tym Wszystkim, którzy czytają mnie regularnie, że córka wróciła z obozu bardzo zadowolona, niczego nie zgubiła i całej kasy nie wydała. Na pewno jeszcze pojedzie! Jest kolejna lekcja – warto zaufać dziecku.

Text: Joanna Strzałka – Złotowska Be Fit Mom – Szczecin

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.