Był taki czas, gdy dużo kontemplowałam nad „puszczaniem” tego, z czym zżyliśmy się i bez czego zaczęliśmy nie wyobrażać sobie życia. Rozmyślałam nad tematem rozstań, pożegnań i domykania.
„Puszczanie wolno” to nic innego jak uzmysłowienie sobie odrębności.
Parter – pomimo, że nas uzupełnia to jest całkowicie odrębną jednostką – ma odrębnie funkcjonujące ciało, swoje myśli, karmę, rodzinę a co za tym idzie całkowicie inne mechanizmy reagowania i konsumpcji życia.
Żyliśmy bez Niego większość życia… Może okazać się, że los połączył nas na chwilę jak pasażerów w pociągu.
Jedziemy kilka stacji razem a potem jedno z nas… wysiada i idzie dumnie do swojego życia. Czasami zabiera emocje, idee i przemyślenia ze wspólnie spędzonego czasu do następnej podróży a czasami one po prostu idą gdzieś w głąb duszy i tam zostają uśpione…
A więc gdy uzmysłowimy sobie tą realną odrębność to gdzieś w duszy robimy pierwszy krok do „uwolnienia”.
– Jeśli jesteś tutaj być może tylko na chwilę to… miło Cię witam… Dzień Dobry! Ugrzej swoje serce w bliskości mojego. Zamknij oczy i poczuj się bezpiecznie- ten jeden czas- Ty i Ja-razem… Jeden czas…
Czasami ten „jeden czas” to miesiąc, czasami rok a bywa że i przeszło połowa naszego życia. Nigdy nie wiemy jakie plany ma co nas Bóg, miłość i nasze dusze. Szanujmy zatem ten czas. Delektujmy się nim i celebrujmy każdą sekundę jakby była tą ostatnią.
To jest właśnie ODPUSZCZANIE, nie rezygnacja… tylko odpuszczanie.
A co się dzieje, gdy jeden partner odpuszcza a drugi zaś pełen lęku wykonuje sztuczki alpejskie aby uwięzić zatrzymać, osaczyć. Jak jego poczucie bezpieczeństwa wiąże się z zniewoleniem?
– tak jak z miłości zaczynamy chodzić do wspólnych lokali, upodabniamy swoje gusta kulinarne, mimikę, gestykulację tak samo z miłości upodabniamy się pod kontem reakcji, wzorców. Zaczynamy odgrywać nie swoje role. I to wszystko z miłości- aby głębiej zrozumieć drugą osobę, aby grając w jej grę ją spacyfikować i złagodzić.
Jednak podświadomie w tej „grze” zwykle chodzi o władzę. Osoba osaczająca chce zdobyć przewagę albo materialną, albo psychiczną. Jeśli uda się jej doprowadzić partnerkę do uzależnienia finansowego lub załamania nerwowego, depresji to czuje się dopiero wtedy bezpieczniejsza. Czuję że wygrywa, ma władzę i kontrolę. Ustala zasady gry…
Większość romantycznych historii tutaj właśnie ma swoje zakończenie.
Jedna osoba staje się katem
(zwykle udając ofiarę, zdobywając tym sposobem punkty wśród zatroskanych pseudo znajomych- którzy zwykle są uczestnikami wielu gier życia.
Zasada wspierania opiera się na mechanizmach współodczuwania)
Druga potencjalną ofiarą. Im szybciej ktoś wyciągnie ją z bagna przeniesionych myśli i emocji partnera, im szybciej wytrzeźwieje i zajmie pozycje dysocjacyjną, tym szybciej jest szansa na uratowanie siebie a czasami nawet relacji..
Czasami się udaje miłość a czasami jest już za późno…
”Temu kto Cię nie szuka, nie zależy na Tobie. Ten kto za Tobą nie tęskni, nie kocha Cię. Przeznaczenie decyduje o tym kto pojawia się w Twoim życiu ale Ty decydujesz kto w nim zostaje. Prawda boli tylko raz. Kłamstwo za każdym razem kiedy je wspominamy. Są trzy rzeczy które przemijają i nie wracają nigdy więcej: słowa, czas i szanse. Dlatego też ceń tego kto Cię ceni i nie przywiązuj dużej wagi do tych którzy traktują Cię tylko jako jedną z opcji.”
Sylwia Jeżdżewska