manipulation-smartphone-2507499_1920

Normalność. Taka na 50%

Walentynkowy weekend jak wielu mieszkańców Szczecina spędziłam nad morzem. Bałtyk skuty lodem to widok, który warto zobaczyć. Tym bardziej, że przecież siarczyste mrozy nawiedzają nas zaledwie kilka razy na dekadę. Czego mi brakowało? Takiego poczucia, że jest już normalnie…

Od 12 lutego w reżimie sanitarnym czynne mogą być hotele. Otwarte są stoki narciarskie, baseny oraz w połowie teatry, kina i instytucje kultury. Czy to wiele? Cóż, widząc zdjęcia z Krupówek widać, że niektórym ta odrobina luzu mocno uderzyła do głowy i postanowili tłumnie korzystać z „odzyskanej wolności”. Nie możemy zapominać, że trwa pandemia i nie możemy zapominać, że im bardziej ignorujemy zasady dotyczące skupisk ludzi czy dystansu, tym dalej nam do powrotu do prawdziwej normalności, nie takiej na 50%.

Rozmawiam z dziesiątkami przedsiębiorców. Jest w nich wielki bunt, że jest jak jest. Branża hotelarska, gastronomia, usługi. Wszyscy tracą ogromne pieniądze i z wielką niepewnością patrzą w przyszłość. Tutaj pojawia się pytanie: czym jest dzisiaj solidarność? Pojechaniem do hotelu i spędzeniem weekendu nad morzem czy może pozostaniem w domu i czekaniem aż pandemia minie? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Chyba mało kto potrafi. Wiem jedno, nawet jeżeli hotele są już czynne i możemy iść do teatru, to z tyłu głowy mamy wciąż poczucie, że jest „tylko trochę” normalnie.

Spacer nad morzem poza wdechami świeżego powietrza wzbogacił mnie o mnóstwo obserwacji. Dziesiątki ludzi zaglądało przez witryny restauracji patrząc czy czasem nie można usiąść i zjeść obiadu. Wiele osób przyjechało do hotelu tylko po to, by poczuć namiastkę życia sprzed pandemii. Wielu przedsiębiorców z żalem odmawiało możliwości wypicia kawy w kawiarni, bo to wbrew zasadom. I tak minie nam zaraz kolejny miesiąc roku 2021 i zacznie się marzec, w którym „świętować” będziemy rok z koronawirusem. Myślę jednak, że najhuczniej na świecie świętować będziemy dzień, kiedy pandemia przestanie mieć nad nami władzę i gdy nasza „normalność” nie będzie naznaczona kolejnymi statystykami z sanepidu.

Tekst: Katarzyna Michalska

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.