Z uporem maniaka staram się propagować wiedzę na temat procesów starzenia. Robię to pisząc różnego rodzaju artykuły, broszury, organizując szkolenia czy pogadanki. Z jakim skutkiem? To zależy.
Generalnie musiałbym być nie lada bufonem (nie mylić ze słynnym bramkarzem włoskim) żeby przypisywać sobie jakieś zasługi w tym zakresie. Więc nie moja to zasługa ale… zmasowane ataki we wszelkiego rodzaju mediach dotyczące zdrowego i aktywnego trybu życia przynoszą pożądane rezultaty. Bo co prawda na ogół nie wiemy nic o wolnych rodnikach tlenowych, o ich wpływie na proces starzenia, na ich udział w patogenezie wielu chorób, wiemy niewiele na temat antyoksydantów, ale wiemy już sporo jak żyć, żeby to życie było dłuższe i bardziej komfortowe. I nie tylko wiemy, ale stosujemy się do pewnych zasad. Żeby nie być gołosłownym.
Zdecydowanie zmieniają się nasze nawyki żywieniowe
Obserwuję, jak wielu spośród moich znajomych zaczyna unikać (na ile oczywiście proza życia na to pozwala) produktów wysokoprzetworzonych nafaszerowanych wszelkiej maści konserwantami, na rzecz produktów świeżych w tym warzyw i owoców. Ponieważ dużo biegam, z przyjemnością zauważam jak coraz bardziej i bardziej zaludniają się wszelkiego rodzaju miejsca rekreacyjne tymi, którzy tak jak ja biegają, ale też jeżdżą na rowerach, rolkach, chodzą z kijami czy po prostu spacerują. Jako osoba walcząca od wielu lat, niestety nieskutecznie, z nałogiem palenia, coraz bardziej niekomfortowo znoszę pogardliwe spojrzenia tych niepalących. A zwróciliście może uwagę na asortyment alkoholi pojawiających się na stołach w trakcie różnego rodzaju imprez rodzinnych? Jeszcze niedawno gospodarz takiej imprezy zastanawiał się tylko nad gatunkiem wódki jaki musi zakupić. Dzisiaj ma większy zgryz, bo tym którzy piją wino (a jest ich coraz więcej) musi też coś zaoferować. No to eldorado! Ale, czy aby na pewno? Jest taka dziedzina do której wiedza naukowa niespecjalnie może się przebić bo… skutecznie blokowana jest przez duże pieniądze wspomagające marketing. Tą dziedziną jest kosmetologia.
Spróbuję wyjaśnić dlaczego tak się dzieje
Otóż kilka lat temu, udałem się do dermatologa z drobnymi na szczęście problemami z moją skórą. Kiedy usłyszałem, że przyczyny moich problemów nie są do końca zbadane wyraziłem moje zdumienie: jak to, w czasach kiedy ludzie latają w kosmos, mówi się o możliwości klonowania osobników i wielu wykraczających poza możliwości percepcji normalnego człowieka działań, nauka nie wie skąd się biorą pryszcze? No niestety tak, odpowiedziała Pani doktor, gdyby na badania chorób skórnych przeznaczono tyle pieniędzy co na badania związane z chorobami serca, układu krążenia czy nowotworami, wszystko byłoby pewnie jasne, ale przecież z pryszczami można żyć.
A więc wszystko jasne i logiczne
Na promowanie stylu życia który pomaga zapobiegać chorobom zagrażającym życiu i zdrowiu pieniądze zawsze się znajdą. Ale kogo na wierchuszkach władzy może obchodzić to co dzieje się w kosmetologii? Jeżeli ktoś zechce promować zabiegi przyspieszające proces starzenia skóry jako zabiegi anti-aging, proszę bardzo. Jeżeli ktoś zechce wydawać grube pieniądze na zabiegi po których po kilku latach będzie wyglądał jak swoja babcia – jego sprawa. Pisałem niedawno na tych łamach o mitach w kosmetologii. O tzw, samoodnowie, komórkach macierzystych, tlenie medycznym czy groźnych niestety dla zdrowia pomysłach o pobudzaniu komórek do produkcji telomerazy. I co? Czy któraś z firm stosujących takie nieuczciwe chwyty odezwała się protestując, że to co piszę jest nieprawdą? Nie. Najlepiej problem po prostu przemilczeć. Ale co będzie jak któryś z marketingowców wpadnie na jakiś naprawdę szalony i groźny dla zdrowia i życia pomysł, zasłaniając się jak zwykle zastosowaniem nowatorskiej formuły o niezrozumiałej nazwie i określonej ciągiem liter i cyfr? Jestem zupełnie (niestety) spokojny o to, że chętnych na jej wypróbowanie będzie tym więcej, im bardziej skomplikowana i niezrozumiała będzie ta nazwa. Smutne to niestety!
Mariusz Jóźwiak, ESDOR Polska