Każdy w swoim życiu przechodzi etap „czegoś”. Może to być nagła chęć rozpoczęcia nauki gry na gitarze, zwiększonej częstotliwości chodzenia na siłownię, bądź moment bezustannego pieczenia ciast. Każdy jednak posiada stałą część, która trwała, trwa i będzie trwać. Jedną z moich niezmiennych jest czytanie książek. Zmienną natomiast jest wybór rodzaju, a później tytułu…
Pozwolę sobie zacytować amerykańskiego muzyka Franka Zappa: „Tyle książek do przeczytania, tak mało czasu”.
Postanowiłam nie tracić cennych minut i każdy możliwy moment poświęcam książkom. Ostatnio jestem wielką fanką thrillerów, które zdecydowanie podbiły moje serce. Dlatego też nie będzie zdziwieniem, gdy dzisiejsza recenzja będzie dotyczyć właśnie dreszczowca.
Autorką, która zaciekawiła mnie podczas grudniowych wieczorów jest Gillian Flynn. Wtedy to przeczytałam jej najnowszą powieść „Zaginiona dziewczyna”, po czym obejrzałam film o tym samym tytule. Bez mrugnięcia okiem polecam i książkę, i film. Na dłuższy czas historia „zagubionej” zapadła mi w pamięci i byłam ciekawa, czy Gillian Flynn napisała inne książki. W owym czasie sięgałam jednak po inne tytuły, aż autorka dreszczowca wyleciała mi z głowy.
Jednakże koło trzech tygodni temu wstąpiłam do księgarni, gdzie przez przypadek natknęłam się na dwie pozostałe książki jej autorstwa. To było jak objawienie! Tak oto stałam się posiadaczką pierwszej powieści Gillian Flynn „Ostre przedmioty”.
Narratorką, a zarazem główną bohaterką książki jest Camille Preaker, pracująca w Chicago dziennikarka, której nowym zadaniem jest powrót do rodzinnego miasteczka Wind Gap, gdzie zniknęły dwie dziewczynki. Camille z niechęcią wykonuje zlecenie i powraca na łono natury, by wkrótce zacząć utożsamiać się z zaginionymi. Wygląda na to, że jedynym wyjściem poznania prawdy jest powrót do przeszłości, z którą reporterka musi się zmierzyć.
Pierwszym słowem, które pojawiło się natychmiast po przeczytaniu książki, było: „Niepokojąca”. Od tamtej chwili nic się nie zmieniło i wyraz ten najlepiej opisuje owy dreszczowiec. Flynn znakomicie buduje napięcie, by z każdą stroną czytelnik mógł odkrywać mroczne informacje. Emocje pod koniec powieści sięgają zenitu, a po zamknięciu książki czytelnik czuje napięcie, które towarzyszyło mu od samego początku.
„Ostre przedmioty” to pierwsza powieść autorstwa Gillian Flynn. Jest przerażająco dobrym debiutem, którego nie da się łatwo zapomnieć. Tak samo jest z ostatnią książką „Zaginiona dziewczyna”, która — szczerze mówiąc — jest zdecydowanie lepsza od pierwszej. Obie jednak mają w sobie moc wywoływania skrajnych emocji, od których nie da się uciec, czytając te dwa dreszczowce.
Nie pozostało mi nic innego, jak sięgnąć po „Mroczny Zakątek” i sprawdzić, czy kryminał ten jest tak samo wciągający, co wyżej wymienione thrillery autorstwa Gillian Flynn.
Czy macie aktualnie ulubiony rodzaj powieści? A może konkretny tytuł bądź autor/ka skradli wasze serca?
Aleksandra Agacińska