Coraz więcej kobiet decyduje się na obecność kogoś bliskiego na sali porodowej. Wybór kandydata jest zazwyczaj oczywisty – musi to być mąż, bądź partner rodzącej. Warto jednak zastanowić się, szczerze porozmawiać z tatą malucha i zadać sobie pytanie:
Czy naprawdę chcemy razem rodzić?
Uczciwa odpowiedź jest bardzo ważna, choć nie musi wszystkim odpowiadać.
Panuje obecnie trend na wspólne porody, czasami wbrew woli głównych zainteresowanych. Wychodzi to w szpitalu, gdy w pewnym momencie poród „nie postępuje”. Dla bystrych położnych jest to sygnał, aby poprosić tatę o chwilowe opuszczenie sali. Kobiety sugerują, aby w szpitalnym bufecie kupić mamie coś do picia, czy jakąś przekąskę, a po powrocie ojca jest już po wszystkim.
Dlatego wspólny poród powinien być świadomą decyzją obojga rodziców. Tata powinien wiedzieć, jak na sali porodowej może się przydać, co powinien robić, a czego unikać. Mile widziane jest stu procentowe wspieranie partnerki: można wykonać masaż, iść razem pod prysznic, „podać szklankę wody”.
Jest również inna opcja.
Przy porodzie może być osoba towarzysząca pod każdą postacią, stąd tytułowa ONA. Warto rozważyć obecność mamy, siostry lub bliskiej przyjaciółki z którą rodząca ma dobry kontakt, jednocześnie czuje się spokojnie, bezpiecznie i pewnie. Nie oznacza to, że tatę należy trzymać za drzwiami do wyjścia ze szpitala. Ojcowie fantastycznie radzą sobie(i pięknie wyglądają) w kangurowaniu malucha, czyli tuż po porodzie, gdy dziecko leży na klatce piersiowej u taty chłonąc jego zapach i bliskość. Jest to ważne po cesarskim cięciu, gdy mama nie może dziecka od razu przytulić.
Wsparcia przy porodzie może udzielić również doula. Jest to kobieta, która wspiera przyszłą mamę już w ciąży, zna niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego oraz służy dobrą radą w temacie macierzyństwa.
text: Magda Mackiewicz Uromama Fizjoterapia Intymna