Początki tradycji wręczania pierścionków zaręczynowych sięgają bowiem starożytnego Egiptu. Początkowo ozdoba ta była nazywana „pierścieniem obietnic” .
Starożytni Egipcjanie wierzyli , że pierścionek jest w stanie utrwalić uczucie narzeczonych, ponieważ okrąg był dla nich najdoskonalszą metaforą wieczności. Ozdobę wykonywano z metalowego drucika. Egipcjanie byli także przekonani, że ozdoby symbolizujące miłość oraz związek małżeński należy nosić na czwartym palcu lewej dłoni. Według ich wiedzy miała się tam znajdować żyła przewodząca krew prosto do serca – tzw. vena amoris – co zapewniało zakochanym stałe, niesłabnące uczucie.
Również starożytni Rzymianie oraz Grecy obdarowywali swoje wybranki biżuterią.
W Rzymie kobiety dostawały z tej okazji nawet dwie ozdoby. Jedną, wykonaną z żelaza, mogły nosić na co dzień, podczas wykonywania domowych obowiązków. Druga była o wiele cenniejsza, bo wykonana ze złota, dlatego zakładano ją tylko w miejscach publicznych i na specjalne okazje.
W średniowieczu uważano, że ozdoba zaręczynowa jest informacją dla innych kawalerów, że dana kobieta jest już zajęta.
Często wybierano w tym celu pierścionki wysadzane szafirami. Wierzono, że jeśli zostały one podarowane lub były noszone przez nieszczere osoby, zmieniały swój kolor. Tę właściwość wykorzystywali między innymi uczestnicy wypraw krzyżowych, aby przetestować wierność pozostawionych w domu żon.
Według historyków pierwszy znany przypadek wręczenia pierścionka zaręczynowego z diamentem miał miejsce w 1477 roku.
Austriacki arcyksiążę Maksymilian, podarował swojej narzeczonej – Marii Burgundzkiej – biżuterię ozdobioną literą „M” wykonaną z niewielkich przezroczystych brylantów. Gest ten przeszedł do historii jubilerstwa. Stał się również wyznacznikiem dla wielu możnych, którzy zaczęli w ten sposób nie tylko udowadniać swoje uczucia, lecz także podkreślać duży majątek, którym dysponowali. Wiele XVI- oraz XVII-wiecznych wierszy i sztuk teatralnych ponownie przypomina o tradycji wręczania ukochanym pierścionków zaręczynowych.
Rok 1886 był przełomowy, jeśli chodzi o historię pierścionków zaręczynowych.
Właśnie wtedy słynna marka jubilerska Tiffany & Co. stworzyła legendarny już model – ponadczasową biżuterię ozdobioną pojedynczym okrągłym diamentem osadzonym za pomocą sześciu łapek. Nadano mu nazwę handlową „Tiffany setting” i rozpoczęto jego intensywną promocję. Takie osadzenie klejnotu oraz jego szlif nie były przypadkowe. Pozwalały maksymalnie uwydatnić blask kamienia, dzięki czemu zjawiskowo lśnił on pod wpływem światła. Model ten błyskawicznie zdobył popularność, która nie słabnie do dziś. Według ekspertów sprzedał się w milionach egzemplarzy, a obecnie nawet 80% kobiet, które otrzymały podczas zaręczyn diament, nosi właśnie soliter. Z początkiem XX wieku tradycja wręczania pierścionków zaręczynowych stawała się coraz popularniejsza. Pomogła w tym rewolucja przemysłowa, w wyniku której podnosił się poziom życia i stale rosła klasa średnia. Jej przedstawicieli stać było na zakup nawet droższej, brylantowej biżuterii.
Pod koniec lat 30. spółka De Beers rozpoczęła intensywną kampanię promującą biżuterię z brylantami.
W 1947 roku agencja reklamowa N.W. Ayer & Son stworzyła zaś kultowe już hasło „diamenty są wieczne”, które pozwalało sądzić, że zawarte małżeństwo również będzie niezwykle trwałe. Działania te zakończyły się sukcesem, bowiem w ciągu zaledwie trzech lat sprzedaż brylantów wzrosła o 50%. Wśród wielu klientów do dziś owocuje przekonanie, że pierścionek zaręczynowy powinien być ozdobiony właśnie brylantem. Również marketingowcy De Beers zadbali o spopularyzowanie twierdzenia, że cena ozdoby wręczanej podczas oświadczyn powinna wynosić równowartość trzech miesięcznych pensji przyszłego pana młodego. Wartość biżuterii miała bowiem niebagatelne znaczenie – była ona traktowana jako swoiste finansowe zabezpieczenie kobiety na wypadek zerwania zaręczyn. W Stanach Zjednoczonych zdarzały się nawet przypadki procesów sądowych po porzuceniu narzeczonej. Poszkodowane domagały się od swoich niedoszłych mężów pokrycia kosztów przygotowań do ślubu (np. zakupu sukni ślubnej) oraz naprawy reputacji i strat moralnych, jakich doznały w wyniku niedotrzymania umowy ożenku. Dziś takie praktyki nie są popularne, ale wartość pierścionka zaręczynowego nadal ma znaczenie.
Według badań Amerykanin wydaje średnio 4000 dolarów na taką ozdobę, zaś Brytyjczyk od 1200 do 2000 funtów.
Dziś pierścionek na stałe wszedł do tradycji ślubno-zaręczynowej i stała się jednym z ulubionych tematów plotkarskich mediów. Pierścionki gwiazd – niebotycznie drogie, wysadzane coraz większymi kamieniami i projektowane przez najlepszych oraz najbardziej znanych jubilerów. Tę modę zapoczątkowała słynna hollywoodzka para – Richard Burton i Elizabeth Taylor. Aktor od razu podniósł poprzeczkę niezwykle wysoko – w 1963 roku podarował swojej wybrance imponujący pierścień ozdobiony 33-karatowym diamentem w szlifie ascher. Przy takim klejnocie wiele pierścionków zaręczynowych współczesnych gwiazd może się wydawać zaledwie skromnym upominkiem.
Teraz rekord należy do Rosjanki – Ksenii Tsaritsiny.
To z pewnością jeden z najbardziej spektakularnych pierścionków zaręczynowych w historii. Wyceniany jest na 37 milionów złotych, a zdobi go 70-karatowy diament. Modelka otrzymała go od 44-letniego oligarchy, Aleksey’a Shapovalova. Pierścionek był zwiastunem prawdziwie reprezentacyjnego wesela, które nazywane jest „rosyjskim ślubem roku”.
Dzisiaj przyszli małżonkowie nie skupiają się na modelach biżuterii dostępnych w popularnych sieciówkach. Częściej poszukują własnych, oryginalnych pomysłów, a nawet projektują spersonalizowaną biżuterię według własnego pomysłu. Firmy oferujące taką możliwość szybko zyskują na popularności, a wielu ekspertów uważa, że to właśnie one są przyszłością oraz największą nadzieją branży jubilerskiej.
My jesteśmy taką firmą, dlatego zapraszamy do zaprojektowania pierścionka zaręczynowego marzeń… w przystępnej dla każdego cenie !!!!!