Jest taka kategoria klientek agencji detektywistycznej na które mówię wprost „mścicielki”. Nie jest to żadna wada – po prostu każdy używa informacji, które zdobędzie od detektywa na swój własny sposób i na pewno nie jesteśmy po to, by oceniać czyjeś intencje i zamiary. Warto jednak pamiętać o jednym – zemsta, nawet jeżeli jesteśmy bardzo mocno zranieni, a nasz żal przekracza wszelkie możliwe skale, zawsze powinna być podawana na zimno, a nie na gorąco. Dlaczego piszę o tym teraz? Bo jest grudzień. Czas świąteczny powinien skłaniać nas ku przebaczaniu. Do tego wszystkich namawiam.
„Mściciele” i „mścicielki” to osoby, które przychodzą do detektywa…
kiedy ich podejrzenia graniczą już z pewnością. Zazwyczaj udało im się przyłapać niewiernego małżonka lub dopadły / dopadli się do telefonu czy mediów społecznościowych. Takie osoby chcą byśmy potwierdzili ich podejrzenia,
zebrali materiały dowodowe oraz ustalili wszystkie szczegóły romansu. Potrzebują też np. adresu, miejsca pracy czy innych informacji na temat kochanka lub kochanki. Po co? To już sprawa bardzo indywidualna. Zranione osoby bardzo często chcą, by Ci, którzy zdradzili, zranili, złamali przysięgę, również cierpieli. Mściciele więc często odcinają wiarołomne żony od pieniędzy, a mścicielki wyrzucają mężów z domu, przebijają im opony w samochodzie lub blokują kontakty z dziećmi.
Zdarzają się oczywiście – niczym w firmach – sytuacje pokroju wyrzucania ubrań przez okno,
wysyłania anonimów do pracodawcy czy dążenia do spotkań twarzą w twarz z kochanką czy kochankiem. Detektyw nie ocenia. Detektyw ustala szczegóły i zdobywa dla klientów informacje. Czasem jednak przychodzą do nas klientki i mówią: „chyba trochę przesadziłam, ale on po dziesięciu latach małżeństwa zrobił mi takie coś”. Nie ma nic dziwnego w tym, że nasz żal i rozczarowanie musi znaleźć gdzieś ujście. Nikt nie lubi być oszukiwany, szczególnie przez najbliższych. Warto jednak do każdej takiej sytuacji podejść bez nerwów i z zimną głową. Chcemy ukarać wiarołomnego męża lub niewierną żonę? Ok. Nie wiem jednak czy przebijanie opon w aucie czy sprzedawanie biżuterii w lombardzie to dobry pomysł. Na pewno nie powinno być tak, że konflikt rodziców – nawet podyktowany zdradą – będzie odbijać się na dzieciach np. w formie ograniczania kontaktów. A takich spraw jest mnóstwo.
Podsumowując: każda złość kiedyś mija, każdy żal zostanie kiedyś zatarty. Może więc lepiej być jak bohaterka „Nigdy w życiu”, która po rozwodzie odżyła niż bohaterki filmów, które popadały w rozpaczliwy szał?
Małgorzata Marczulewska – Agencja detektywistyczna www.averto.com.pl