18-08-2018 Nina Kaczmarek

Co zrobić, gdy spotkanie biznesowe okazuje się sprzedażowym?– część VII

„Biznesowy bon ton, czyli szumy na linii” to seria felietonów, które publikować będziemy w każdy trzeci piątek miesiąca. Autorką jest Nina Kaczmarek – od zawsze „wolny strzelec” i aktywna kobieta. Praca na etat nigdy nie była jej po drodze. Własne działania, współpraca z innymi, realizowanie wizji, które uprzednio wymyśla są tym, w czym czuje się najlepiej. Swoje doświadczenia biznesowe i pracę z ludźmi obserwuje czujnym okiem i wyciąga wnioski ucząc się, jakich postaw unikać, a jakie są wskazane. Nie będą to żmudne dywagacje o ilości dziurek na sznurówki w butach eleganckiego mężczyzny, ani spory o głębokości dekoltu pani bizneswoman. To będzie wiedza praktyczna, z postaw, zachowań, komunikacji i relacji z drugim człowiekiem na scenie biznesowej, opisana w przystępny dla oka sposób.

Co zrobić, gdy spotkanie biznesowe okazuje się sprzedażowym?– część VII

Zdarzyło mi się poczuć oszukaną, okradzioną z czasu przez tzw. sprzedawców bezpośrednich. Nie raz i nie dwa.  Postanowiłam więc napisać o tym, jak reagować w sytuacji, kiedy ktoś umawia się z Tobą na spotkanie stricte biznesowe oferując ciekawą współpracę, a tymczasem okazuje się, że zmarnował Twój czas, bo w efekcie chciał Cię nakłonić do:

  1. Zakupu produktów w sprzedaży bezpośredniej,

    dsc_1133
    Nina Kaczmarek
  2. Wciągnięcia w struktury MLM,
  3. Polecenia mu kolejnych osób do kontaktu, które będzie chciał „naciągnąć” podobnie, jak chciał naciągnąć Ciebie.

Jestem sprytna, mądra i współpracująca z ludźmi, a skromność otwiera moją długą listę zalet 🙂

Pewnie podobnie do Ciebie, skoro czytasz ten felieton. Lubię nawiązywać kontakty biznesowe o podłożu czystej sympatii. Osobiście łatwiej tworzy mi się z ludźmi,  z którymi mam tzw. chemię. Wiem też, że tej chemii trzeba czasem dać szansę i to jest niekiedy świadome podkładanie się. W biznesie są ludzie, którzy wykorzystują taką otwartość i zwyczajnie próbują na niej wygrać coś tylko dla siebie. W moim rozumieniu biznes, to współpraca, gdzie dwie strony zyskują. Tymczasem…

Zadzwonił do mnie  późnym wieczorem telefon, odebrałam i słyszę:

– Czy rozmawiam z Niną Kaczmarek?

– A o co chodzi? – z racji późnej pory moja serdeczność była uśpiona.

– Przepraszam, że o tej porze. Przeglądam sobie działania Kobietowo.pl i … (tutaj padły nazwy innych projektów z moim udziałem) i myślę że możemy podjąć współpracę, bo jestem … (tutaj padł dumny tytuł, który zrobił na mnie duże wrażenie). Chciałabym panią zaprosić do siebie na kawkę, pani Ninko (sic!) i opowiedzieć co robię dla kobiet, by podjąć z paniami współpracę i razem coś stworzyć.

Pora była naprawdę późna, więc grzecznie poprosiłam o rozmowę telefoniczną dnia następnego. Pani brzmiała bardzo przyjemnie, więc umówiłyśmy się spotkanie, na którym to miła pani miała mi przedstawić możliwości współpracy z nami.

Na spotkanie stawiłam się punktualnie, z obszernym zapasem czasu. W umówionym miejscu przywitała mnie elegancko ubrana kobieta w średnim wieku, pachnąca dobrymi perfumami i precyzyjnie, (choć w mojej opinii zbyt intensywnie, jak na porę spotkania) umalowana.  Samo wnętrze też robiło wrażenie przytulnego, eleganckiego i zadbanego. Zostałam  poczęstowana wyśmienitą kawą w pięknej filiżance i podjęłyśmy rozmowę.

Wiadomo… pierwsze spotkanie zawsze służy tzw. „obwąchaniu się”.

Czysta socjologia: co mamy wspólnego, co nas interesuje, czym się zajmujemy, trochę tematów życiowych. Trochę i, by wystarczyło. Jednak tutaj rozmowa na tematy luźne przeciągała się: 40 minut, 50 minut, godzina, godzina i 10 minut. Było miło, ale moja intuicja już zaczęła się niepokoić. Uznałam, że warto grzecznie nawiązać do założonego celu spotkania, co też zrobiłam. Moja rozmówczyni nieśpiesznie podjęła wątek prezentowania swoich usług i produktów. Uznałam, że to „gra wstępna” do naszej współpracy i, że to co mi prezentuje, może być materiałem do dalszej rozmowy o naszej współpracy.

Dane mi było zrobić sobie pielęgnujący zabieg na dłonie, demakijaż i makijaż na nowo, przy użyciu produktów firmy którą pani prezentowała.

– Ok, – pomyślałam – kobiety to lubią, być może wprowadzimy tą firmę w jeden z naszych projektów.

Aż BUM! Czar prysł, kiedy to organizatorka spotkania wyskoczyła z cennikiem produktów , ofertą sprzedaży dla mnie i oczekiwaniem, co chciałabym kupić TERAZ.

Lata współpracy z ludźmi i obycie z podobnymi technikami pozwoliły mi beznamiętnie odpowiedzieć:

– Dziękuję, ale na teraz nie jestem zainteresowana zakupem pani produktów, zwłaszcza że nie to jest celem naszego spotkania. Może porozmawiamy, jak możemy to co pani mi zaprezentowała wpleść we współpracę z Kobietowo.pl

Tutaj pojawiła się szansa, by moja rozmówczyni wybrnęła z tej sytuacji, ale okazało się, że nie jest absolutnie gotowa na rozmowę o jakiejkolwiek współpracy, bo w projektach które są naszym udziałem orientuje się jedynie z nagłówków. Brakowało jej rozeznania, jak i w czym mogłaby zaistnieć, sugerując bym to ja jej zaproponowała przestrzeń do działania z nami.

To była chwila, gdy zrozumiałam, że zostałam oszukana

Bowiem to ja zostałam zaproszona na spotkanie, na którym miałam poznać ofertę zapraszającej. Poznałam, ale nie tak jak pierwotnie było umawiane. Zamiast rozmowy o współpracy, czyli biznesie, byłam bezpardonowo wkręcona w pokaz sprzedaży bezpośredniej.

Żeby tego było mało, wyraźnie czułam nacisk na podanie kontaktów do innych osób, które owa pani mogłaby umówić na podobne spotkanie. Grzecznie, acz zdecydowanie odmówiłam, bo ludzie z którymi  współpracuję mieliby mi za złe taką rozrzutność.

Opinię na temat stosowności zachowania osoby, która mnie zaprosiła na spotkanie zostawiam Tobie Drogi Czytelniku, ze swoich wniosków w zakresie bon ton w biznesie, wyciągam:

  1. Bez skrupułów i poczucia winy w podobnych sytuacjach odmawiać zakupu proponowanych produktów podkreślając zawsze, jaki jest cel spotkania.

Nie ma nic złego w trzymaniu się założeń i uwierz mi, poczucie winy, że nic nie kupujesz,  jest iluzją. To, że ktoś manipuluje Cię przez ponad godzinę szukając z Tobą wspólnych tematów i, że daje Ci mini usługę w postaci reklamy swoich produktów to jego dobra wola, a nie Twój obowiązek do rewanżu w postaci zakupów.

  1. Warto zawsze być przygotowanym na spotkanie z nową osobą. Poczytać, pogooglować, zapoznać się z kulturą firmy, z której jest dana osoba.

Do wyżej opisanego spotkania byłam przygotowana i nic mnie nie zaskoczyło. Osoba, która mnie zaprosiła „spaliła raka” bo okazało się, że pułapka w którą chciała mnie złapać miała dziury i nie potrafiła porozmawiać ze mną o sprawach o których, jak twierdziła wcześniej będzie traktować nasze spotkanie.

  1. Nigdy nie podawać numerów telefonów, ani nazwisk innych osób które mogłyby być zwabione w podobny sposób.

Co więcej, poinformowałam i uprzedziłam już część  tych znajomych, którzy byli w kręgu zainteresowań eleganckiej pani o rzeczywistej intencji spotkania, gdyby jednak dotarła do nich bez mojego udziału.

  1. Brać dużą poprawkę na osoby, które dzwonią w sprawach inne, niż osobiste późnym wieczorem.

Na swoją obronę dodam, że w tym czasie jedno z moich dzieci przebywało na obozie i, jako matka odbieram w takich sytuacjach wszystkie połączenia, o każdej porze.

Na swoje pocieszenie mam tyle, że owy czas spotkania dla zapraszającej okazał się nieefektywnym, a ja dzięki temu zyskałam nowy materiał do felietonu. Zatem pozostaje mi podziękować przesympatycznej i eleganckiej pani o dumnie brzmiącym tytule, za temat o którym dzisiaj i pyszną kawę.

Z biznesowym pozdrowieniem Nina Kaczmarek

#Felieton

#Biznes

 

UDOSTĘPNIJ TEN WPIS

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Dowiedz się więcej.